Warszawa – Praga Południe – Kamienica Zamoyskiego 43

Kamienica na ulicy Jana Zamoyskiego 43.

 

Kamienica Abrama Flakowicza i Jakuba Arie Milsztajna powstała na posesji o numerze hipotecznym 1014, odkupionej w tym celu od Henryka Neumana.

Posesja ta, w pierwszych dekadach wieku nosząca adres Wołowa 22, należała przed rokiem 1920 do handlarza z ulicy Granicznej – Szulima Kratke, na przełomie stuleci jej właścicielami byli Hammel i Budel, wcześniej zaś – Józefina De Bontan.

Wróćmy jednak do lat 30 – tych.

Posesja ta dość długo posiadała lichą, drewnianą zabudowę; traktowano ją głównie jako lokatę kapitału. Henryk Neuman był prezesem Zakładów Mechanicznych „Motolot” działających przy Jagiellońskiej; Szulim Kratka – handlarzem wyrobów tytoniowych z Granicznej. Jako że nie byli kamienicznikami, nieruchomość traktowali jako lokatę kapitału, a czasem pewnie i zastaw. Jak udało mi się ustalić, również Abram Flakowicz był przedsiębiorcą, właścicielem fabryki koronek działającej przy ul. Nalewki, a Milsztajn – zapewne jego wspólnikiem.

Na odkupionej w połowie lat trzydziestych posesji postanowili wznieść dochodową kamienicę, elegancką, nowoczesną, zapewniającą stały dochód.

Posesja nie była łatwa do zabudowania. W tym właśnie miejscu ulica Zamoyskiego, w XVIII wieku zwana Przeczną, łączy się z Targowa, która w tym miejscu odbija nieco w bok. W połowie lat 30 – tych posesja była zabudowana dwoma domami drewnianymi, ustawionymi szczytami do ulicy.

Projektant wybudowanego w latach 1936 – 37 budynku – Leonard Kario – postanowił z usytuowania działki uczynić jej atut.

Fasada budynku nie jest prosta, a wygięta w delikatny łuk, odpowiadający łukowi ulicy.

Ośmioosiowa fasada otrzymała staranne wykończenie: w całości pokryło ją boniowanie, rozbijające płaszczyznę na mniejsze struktury.

Jakimś cudem zachowały się drewniane wrota przejazdu bramnego, bardzo interesujące choć mocno zniszczone. Nie dotrwała do naszych czasów szyba okienka – bulaju, oraz mosiężna, ukośnie zamocowana klamka.

Choć projekt kamienicy zatwierdzono w grudniu 1936, przejazd bramny zaskakuje archaiczną formą: żółtą terakotą, a przede wszystkim – żeliwnymi odbojami, w tym okresie już niemal nie stosowanymi.

Tylna elewacja budynku została ukształtowana inaczej: ozdobiły ja dwa okna wstęgowe klatek schodowych, z których każdą ukształtowano odmiennie.

Pierwsza, dostępna z przejazdu bramnego, mimo niewielkiego gabarytu kamienicy została wyposażona w windę. Podesty ozdobiono posadzkami w formie gorsecików, zaś szerokie dwuskrzydłowe drzwi do mieszkań – mosiężnymi klamkami z odlewni Braci Lubert, co nadawało kamienicy pewien sznyt elegancji.

Drugą z klatek, dostępną tylko od podwórza, wykończono starannie, lecz skromniej. Brak w niej windy, zamiast gorsecików zastosowano zwyczajne lastrico oraz węższe drzwi do mieszkań.

Na marginesie warto dodać, że Leonard Kario (1900 – 43), który ukończył Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej w roku 1925, w połowie lat trzydziestych opatentował pustaki stropowe typu „Ursus”, będące ulepszoną wersja stropu Ackermana. Dzięki zastosowaniu wewnętrznego podziału po przekątnej pustaki te były mniej akustyczne, cichsze. Czy na Zamojskiego 43 zastosował stropy tego właśnie typu? Zapewne tak.

W przededniu wybuchu wojny w kamienicy miało siedzibę Pogotowie IV Gazowni Miejskiej, w jednym z lokali handlowych Jakub Gotlib prowadził sklep kolonialny.

Podczas powstania w Getcie Warszawskim zginął Leonard Kario, podobny los spotkał zapewne przedwojennych właścicieli kamienicy – Flakowicza i Milsztajna.

Sama kamienica nie została uszkodzona, jeśli nie liczyć wybitych szyb i postrzelanej elewacji. Uszkodzenia te po wojnie usunięto.

 

[/Praskie.Zakamarki/]