Warszawa – Praga Północ – Kamienica Tagowa 15

Kamienica Juliusza Nagórskiego to kamienica położona na prawym brzegu Wisły, w dzielnicy Praga Północ, na ulicy Targowej 15.
Kamienica została wybudowana przed II wojną światową. W tamtym czasie była najnowocześniejszym na Pradze dwupodwórzowym budynkiem z windami, który z góry przypomina podkowę. Od ulicy ul. Targowej kamienica nie ma podwórka studni, tylko otwarty dziedziniec. Zaprojektował ją Juliusz Nagórski, architekt z zawodu, z zamiłowania malarz. Nagórski był jej właścicielem, zamieszkał w kamienicy na ostatnim piętrze, skąd musiał mieć dobry widok na Port Praski, Wisłę i panoramę lewobrzeżnej Warszawy. Natomiast na parterze istniała kawiarnia „Nowoczesna”.
Podczas II wojny światowej kamienica była zajęta przez okupanta i pełniła funkcję hotelu dla wyższych rangą żołnierzy niemieckich. Przez pewien okres wewnętrzny dziedziniec służył jako miejsce, gdzie przetrzymywano ludzi po łapankach, by wywieźć ich następnie do obozów pracy. Na dachu Niemcy urządzili stanowiska artylerii przeciwlotniczej. Stacjonowała tu zawsze policja niemiecka, były bunkry. Niemcy byli dobrze uzbrojeni i osłonięci. Mieli wzmocnione oddziały i dużą siłę ognia, tak że mogli mieć pod ogniem całą ulicę Targową oraz Kijowską.
Podczas powstania warszawskiego pocisk artyleryjski uszkodził dach. Po Niemcach w kamienicy aż do roku 1946 zamieszkali Rosjanie. Wdowa po Juliuszu Nagórskim, który zginął w masowej egzekucji po łapance przy Hali Mirowskiej w 1944 roku opuściła mieszkanie na ostatniej kondygnacji i zamieszkała w mniejszym lokalu, pod nr 26.
Po wojnie wymieniono konstrukcję dachu likwidując jednocześnie duży taras. Skuto również ozdobną elewację. Na parterze przez wiele lat działała księgarnia, dziś możemy zakupić ubrania na wagę. Ma tu też swoją siedzibę m.in. Polski Związek Niewidomych Zarząd Koła Praga Północ.

[fotopolska.eu]

 

Posesja przy Targowej 15/ nr hip. 251 zmieniała właścicieli wiele razy. Prawdopodobnie w początkach XIX wieku wzniesiono na niej dom drewniany, należący w kolejnych latach do niejakiego Dymitrowicza, którego wymienia „Taryffa domów miasta stołecznego Warszawy dla wygody publicznéj nowo wydana, z dołączeniem przedmieścia Pragi i domów za rogatkami będących, tudzież opisu historycznego tey stolicy” z roku 1821.
Dom ten nosił wówczas adres Wolowa nr. hip. 251, numerów policyjnych jeszcze nie stosowano. Położony w głębi posesji drewniak w kolejnych latach należał do Ludwika Paryssota, w roku 1832 – już do jego sukcesorów. Odkupił go Wolf Faigengrütz, kolejnym właścicielem był Wilhelm Kornege, który w latach 80 – tych XIX w odsprzedał plac Markusowi Leviemu.
Levi wówczas musiał wiele inwestować – mniej więcej w tym samym czasie kupił kamienicę Możdżeńskiej przy Hożej 57 oraz kolejną przy Dzielnej 31, coś miał na Żabiej, sporo później – Targową 21. Nieruchomości miał wiele i stale nimi obracał. Dom przy Wołowej 39 w początkach XX wieku odkupił od jego spadkobierców niejaki Engel de Janossi, by po kilku latach sprzedać go małżonkom Perl.
Około roku 1910 w drewniaku przy Wolowej 39 mieszkali szewc Adam Murawski, stolarz Mieczysław Moczydłowski, kilku kolejarzy, ale także przedstawiciel nowego wówczas zawodu – motorniczy tramwaju elektrycznego Stanisław Żarnota.
Zabudowania na posesji przestały istnieć, gdy w początku lat 20 – tych odkupił ją Juliusz Nagórski (1887 – 1944) – architekt wykształcony na uczelniach Warszawy i Paryża, projektant wielu kamienic, ale także aranżer wnętrz.
W roku 1925 zaprojektował, zaś do początku lat trzydziestych wybudował własną kamienice przy Targowej: sześciopiętrową, nowoczesną i wówczas najbardziej wielkomiejską w okolicy.
Źródłem inspiracji była zapewne twórczość Auguste Perreta, francuskiego architekta robiącego wówczas błyskotliwą karierę.
Budynek uzyskał dwa podwórza: tylne zamknięte, w typie studni, oraz przednie, otwarte, kończące się przejazdem bramnym. Nieco głębiej niż dziś znajdowała się brama: we frontowej części budynku na parterze mieściły się lokale handlowe, dostępne z otwartego dziedzińca. Jeśli uważnie się przyjrzeć, bez trudu można wypatrzeć kamienne stopnie wiodące do zamurowanych obecnie drzwi. Niewielkie lokale po wojnie połączono, jednocześnie przemurowując witryny.
Elewacje wykończono przy użyciu szarej cegły, dzięki czemu udało się uformować pokubistyczny, ekspresjonistyczny detal w typie art deco: kanelury, kapitele oraz kilkustopniowe gzymsy. Również w manierze art deco skomponowano balustrady przyokienne i balkonowe.
O ile kamienica ta była nowoczesna i wyposażona w cztery windy towarowo – osobowe,
o tyle trudno nazwać ją luksusowa: klatki schodowe wykończono skromnie, wąskie, niewygodne lastrykowe schody obiegają szyby windowe.
Duże były za to mieszkania: w kamienicy frontowej po dwa na piętrze, z wejściami kuchennymi dla służby. Stolarka drzwiowa ze skromnymi supraportami w typie art deco zachowała się niemal w całości, brak jej jedynie tam, gdzie zamurowano kuchenne drzwi i zamontowano w ich miejsce kaloryfery.
Spróbowałem odtworzyć krótkie przedwojenne dzieje kamienicy. Choć często jako rok ukończenia budowy podaje się rok 1928, w sezonie 1930 – 31 wciąż wymieniano w księgach adresowych budowę domu. W kolejnych latach w jednym z lokali handlowych rozpoczęło działalność „Powszechne Towarzystwo Parkietowe”, oferujące drewniane posadzki, parkiety itp. Po sąsiedzku działał praski Urząd Skarbowy, jedyny zresztą na prawym brzegu. W tym samym czasie w budynku działało także Starostwo Grodzkie Prasko – Warszawskie ze starostą Wacławem Iszorą na czele. Iszora był zresztą samorządowcem z dużym doświadczeniem: swego czasu pełnił funkcję starosty w Wilnie, Strzelnie, Suwałkach..
W pomniejszych lokalach funkcjonował skład materiałów piśmiennych Juliana Grossa, firma „Muroblok” oferowała płyty ścienne i izolacyjne. Pod koniec lat trzydziestych pojawili się nowi najemcy: Związek Kolejowych Pracowników Drogowych, zakład fryzjerski dla panów „Stanisław, Ignacy, Czesław” oraz sklep fabryki „Anglowood” braci Landau z Gęsiej 30.
Wypada w tym miejscu wtrącić słowo o Ognisku Rodziny Maryi, dziele prowadzonym przez siostry franciszkanki od roku 1919 przy Zamojskiego 35, zaś w ostatnich latach przedwojennych – przy Targowej 15. Ogniskiem zajmującym się osieroconymi dziećmi kierowała Matka Matylda Getter. Kolejny dom prowadzony przez franciszkanki znajdował się przy Skaryszewskiej 9.
Dla młodzieży i dorosłych przeznaczone były działające w kamienicy „Kursy Maturalne” F. A. Asta oraz „Kursy krawiecko – bieliźniarskie” Tatiany Trzaskowskiej.
Tylko epizodycznie w połowie lat 30 – tych wzmiankowano kawiarnię „Nowoczesną”.
Lista przedwojennych lokatorów kamienicy, których udało mi się ustalić jest bardzo długa: komisarz Policji Państwowej Stanisław Wnękiewicz; przemysłowiec Abram Rozner, lekarz dr. Mieczysław Luczkiewicz, senator Stefan Boguszewski, makler giełdy mięsnej Julian Nikoniuk, doktor medycyny Kazimierz Wolfram..
W roku szkolnym 1938/39 odnalazłem wzmiankę o prywatnej Szkole Powszechnej Prywatna Wandy Zalewskiej. No i była tam jeszcze tuz przed samą wojną kancelaria adwokacka Marii Staniszkis, prawniczki, matki znanej obecnie socjolog prof. Jadwigi Staniszkis. Ozdobą budynku był neon „Auto Kursów”, czyli kursów prawa jazdy inż. Adama Tuszyńskiego, działających przy Nowym Świecie 44.
Gdy wybuchła wojna kamienica została zajęta przez Niemców. Dotychczasowi mieszkańcy musieli się wyprowadzić. W kamienicy urządziła się niemiecka żandarmeria i policja, a także polska Policja Granatowa. Przed wejściem do komendy wystawiono żelbetowe stanowiska strzeleckie, zasieki z kolczastego drutu i stale wystawiano tam wartę. Część mieszkań przeznaczono na kwatery dla niemieckiego 366 pułku piechoty; na dachu urządzono stanowisko artylerii przeciwlotniczej.
W lokalach handlowych działał jednak za okupacji „Chrześcijański Bazar Meblowy”; chrześcijański znaczyło tu tyle co „nie żydowski”. Podobna idea przyświecała chcącemu odciąć się od żydostwa „Centralnemu Zrzeszeniu Chrześcijańskich Właścicieli Drobnych Nieruchomości”, które również znalazło tu kąt.
Jednakże nieraz bywało tu niebezpiecznie; podczas łapanek Niemcy nieraz przetrzymywali na dziedzińcu zatrzymanych. Po jednej z takich akcji, 21 października 1943 na posterunek żandarmerii miał miejsce nieudany szturm Batalionów Praskich Saperów AK „Chwacki”.
Sam Juliusz Nagórski podczas okupacji okrył się hańbą, podejmując współpracę z okupantami. Na zlecenie hitlerowców przebudował Pałac Namiestnikowski na Deutsches Haus. Polskie Państwo Podziemne na lamach Biuletynu Informacyjnego ogłosiło go kolaborantem.
Jednak dobre układy i znajomości wśród Niemców nie ocaliły go: został rozstrzelany pod Hala Mirowską 7 sierpnia 1944, w pierwszych dniach Powstania.
Kamienica przetrwała wojnę bez większych uszkodzeń – z wybitymi szybami i uszkodzonym dachem, postrzelaną ceglaną fasadą..
Tuż po wyzwoleniu miejsce Niemców zajęli Rosjanie. Na parterze zamieszkał pierwszy powojenny prezydent Warszawy Marian Spychalski, który umieścił na swych drzwiach tabliczkę z napisem „Prezydent Pragi”. Ognisko Rodziny Maryi funkcjonowało przy Targowej do roku 1951; wówczas nakazano siostrom przeniesienie Ogniska na Skaryszewską.
W kolejnych dekadach kamienicę otynkowano, niszcząc ceglane elewacje. Na ślepej, dobrze widocznej z przejeżdżających pociągów szczytowej ścianie wymalowano reklamy firm „Foton” i „Jubiler”. Przeprowadzony w ostatnich latach remont gzymsów nie zmierza niestety w kierunku przywrócenia pierwotnego, ceglanego wystroju fasad.

[Szymon Patoka/Praskie Zakamarki]